Tripod, rodpod, podpórki?

Niedawno opisałem czym należy się kierować wybierając dla siebie idealne wędzisko karpiowe. Treraz wypadałoby omówić na czym należy je położyć. Wybór jest naprawdę spory. Mamy do dyspozycji trójnożne tripody, stojące na czterech punktach podparcia rodpody oraz stare dobre podpórki. Przerabiałem każde z tych rozwiązań i mogę nieco powiedzieć na temat zalet i wad każdego z nich. Zapraszam do lektury.

Tripod

Tripod to nic innego jak osadzony na trzech regulowanych nogach stelaż z buzz barami, na którym możemy położyć uzbrojone wędziska. Do zdecydowanych zalet tego rozwiązania należy bardzo profesjonalny wygląd, który wzbudzi zazdrość u kompletnych laików i przechodniów. Z bardziej merytorycznych argumentów, to możliwość rozstawienia go niemalże na każdym podłożu. Dodatkowo z racji na nierzadko sporą swoją wysokość po pełnym rozłożeniu nóżek daje nam możliwość umieszczenia szczytówek ponad warstwą przybrzeżnych krzaków. W przypadku wędkowania w rzekach możemy umieścić wędziska niemalże pionowo, co sprawia, że jak najkrótszy odcinek żyłki jest poddawany działaniu prądów.

Niestety rozwiązanie to ma także pewne wady i większość z nich powtarza się także w przypadku rodpodów. Podstawowym mankamentem tego rozwiązania jest fakt, że wszystkie trzy blanki wędzisk są umieszczone równolegle do siebie, w jednym kierunku. Łowiąc na trzy kije rzadko kiedy chcemy wszystkie skierować w to samo łowisko, a nawet jeśli, to mocno ryzykujemy splątaniami zestawów. Zazwyczaj albo obławiamy dwa miejsca, albo trzy różne. Oczywiście tripod z racji na to, że pozwala nam na dowolny obrót stalaża w płaszczyźnie poziomej pozowli nam na takie ustawienie wędzisk by maksymalnie wyostrzyć (o ile to możliwe) kąty wychodzenia żyłek z wędzisk. Jeśli jednak miejsca są od siebie stosunkowo oddalone i w różnych kierunkach względem naszego stanowiska, to zawsze któraś z wędek będzie miała swoją linkę pod kątem bliskim prostemu. Ta sytuacja jest szczególnie niebezpieczna gdy stosujemy bardzo słuszną taktykę „samodocinania” ryby na niezupełnie poluzowanym hamulcu. Przydaje się to zwłaszcza, jeśli mamy mniejsze obciążenia i nie są one w stanie głęboko zapiąć karpia. W takiej sytuacji zawsze ryzykujemy przewrócenie całego tripoda, lub zrzucenie wędziska z sygnalizatora o ile nie dysponujemy snagbarami. Pewnym rozwiązaniem jest przytwierdzenie tripoda do podłoża z wykorzystaniem gumek transportowych do wózków karpiowych i śledzi od namiotu lub parasola. Jednak przy takim podejściu znacząco tracimy na profesjonalnym wyglądzie.

Jest jeszcze jedna wada związana ze stosowaniem tripodów. Tu znowu, rodpody nie są od niej wolne z racji na analogiczną równoległość ustawienia wędzisk. Mianowicie z faktu, że z co najmniej jednej wędki linka nie będzie wychodzić na wprost wiąże się ryzyko albo strącenia wędziska, albo po prostu uniesia go i tym samym utrata kontaktu z rolką sygnalizatora. To może być szczególnie bolesne, gdy będziemy w pewnym oddaleniu od stanowiska i najwyczajniej nie usłyszymy pracującej terkotki hamulca lub wolnego biegu.

By w pełni domknąć już temat eleganckich tripodów pozowlę sobie na wytknięcie kolejnej wady, która dotyczy na szczęście tylko części tych urządzeń. Mianowicie spotyka się sytuacje gdy główna belka stelażu leży dokładnie pod środkowym wędziskiem. Jeśli zastosujemy podwieszane sygnalizatory brań – swingery, lub bobbiny, które jak wiemy potrafią sporo kosztować i mieć w sobie elektornikę to ryzykujemy, że za każdym razem gdy podniesiemy wędzisko ze stelaża, albo dostaniemy branie do brzegu z przesunięciem ciężarka, nasze sygnalizatory będą uderzać o tripod. Grozi to ich uszkodzeniem. Pewnym obejściem tego problemu jest sięganie po te tripody i rodpody, które mają podwójną środkową belkę, z przestrzenią na podwieszany sygnalizator brań. Ewentualnie można nieco obniżyć estetykę tych urządzeń i przykleić sobie coś miękkiego w miejscu uderzenia swingera lub bobbina o stelaż.

Rodpod

Rodpody od tripodów różnią się liczbą i rozkładem nóg. Mamy ich tutaj cztery, po dwie z tyłu i z przodu. Również pozwalają nam na ustawienie wędzisk na niemalże każdym podłożu, wiele daje możliwość podniesienia ich wysoko. Nie można nimi natomiast tak swobodnie obracać w płaszczyźnie poziomej jak tripodami. To już jest jakaś wada na korzyść tych pierwszych. Poza tym z racji na równoległe umieszczenie blanków będziemy mieli te same mankamenty związane ze stabilnością podczas gwałtownego brania i dokładnością sygnalizacji. Problem uderzania sygnalizatorów w pojedynczą belkę statywu pod środowym wędziskiem też jest obceny w tych urządzeniach. To co może skusić do zakupu rodpoda, zamiast tripoda osobę, która koniecznie chce mieć jedno lub drugie urządzenie to fakt, że bywają rodpody bardzo kompatkowe, składające się do bardzo małych rozmiarów.

Podpórki

Jakiś czas temu powróciłem do podpórek. Podstawową ich zaletą jest możliwość ustawienia każdej wędki w innym miejscu, pod zupełnie innym kątem, ale niestety tylko na podłożu miękkim typu ziemia, piasek. Elastyczność tego rozwiązania w większości bije na głowę dwa wcześniej przedstawione sprzęty rodpoda i tripda. Rzeczywiście, podpórki mogą okazać się niemożliwe do zastosowania na pomostach, chociaż tutaj producenci przychodzą z pomocą oferując przykręcane adaptery. Na nic się one jednak nie zdadzą na betonowym wybrzeżu. Są to na szczęście rzadko występujące ograniczenia. Na tym tak naprawdę wady podpórek się kończą. Zalet mają za to bardzo dużo – przede wszystkim są tanie, zajmują mało miejsca w naszym bagażu i szybko się je pakuje. Co ważne, występują w wersjach bardzo niskich i to są moje ulubione opcje. Pozwalają one trzymać szczytówkę wędki tuż nad powierzchnią wody dając bardzo płaski przebieg żyłki, blisko dna. Wysokie tripody, czy rodpody automatycznie podnoszą nam ją przyczyniając się do wyższego ryzyka obcierek, które w poddanych presji, komercyjnych wodach są równoznaczne ze spłoszeniem ryby.

O tym właśnie umiejszczeniu szyczytówki chciałbym napisać kilka słów więcej. Generalnie można powiedzieć, że pewnym obejściem problemu zbyt wysokiego ustawienia linki w wodzie jest ułożenie wędzisk w pozycji w której dolniki znajdują się wyżej, a szczytówki są tuż nad taflą wody. Spotykam wędkarzy, którzy właśnie tak robią i jest to bardzo duży błąd. Kąt pomiędzy żyłką, a blankiem w takim ułożeniu jest rozwarty i gwałtowne szarpnięcie za linkę przy pewnym oporze na hamulcu kołowrotka może spowodować uniesienie wędziska do góry. Nie dość że ryzykujemy jego utratą i wciągnięciem do wody, to linka traci nam kontakt z rolką sygnalizatora i o całej akcji nic nie wiemy. Jedyne poprawne ułożenie wędziska na każdym rodzaju oparcia – podpórek, rodpodów i tripodów to pozycja, w której pociągnięcie za żyłkę spowoduje dociśnięcie blanku do sygnalizatora pomiędzy snagbarami i stały kontatk linki z rolką. Naturalnie dobrym rozwiązaniem jest utrzymanie szczytówek wyżej niż dolniki, ewentualnie równolegle do powierzchni wody. Tylko niskie podpórki pozwalają by taka bezpieczna i czuła z punktu widzenia sygnalizacji pozycja była utrzymana z jednoczesnym zachowaniem jak najniższego przebiegu linki blisko dna. Oczywiście pewnym obejściem tego problemu w wysokich tripodach i rodpodach będzie użycie backleadów, ale to kolejny element komplikujący nasz zestaw.

Kolejną zaletą podpórek jest to, że jeśli chcemy mieć blisko siebie, równolegle dwa, a nawet trzy blanki możemy przykręcić do nich buzzbary i tym samym łowimy z minimalną ilością sprzętu. Nawet jeśli żyłka będzie odchodzić pod kątem bliskim 90 stopniom od którejś z wędek, to fakt głębokiego wbicia w podłoże podpórki i użycia sygnalizoatora z dobrymi snagbarami w pełni zabezpieczy nam wędkę przed wpadnięciem do wody, a cały zestaw przed przewróceniem, co jest pewnym ryzykiem w wolnostojących rodpodach i tripodach.

Podsumowanie

Wybór rozwiązania oczywiście należy do Was. Ja przekonałem się bardzo mocno do podpórek, chociaż mam świadomość, że w oczach laika moje stanowisko nie wygląda dość profesjonalnie. Jednak cenię sobie ich łatwość transportu i fakt, że te najmiejsze wersje wraz z buzzbarami chowam w kieszeni bocznej plecaka. Oczywiście najlepiej zabezpieczają wędziska przed porwaniem podczas gwałtownego brania i da się je praktycznie zawsze ustawić na wprost z dociskiem blanku podczas wysnuwania żyłki, zyskując najlepszą czułość sygnalizacji.